się zorjentował, czyli Bem dobrze rozkaz pojął, baterja gwardjacka już na przyczółku mostowym, a więc na sto mroków od bagnetów Pahlena, rychtowała armaty...
— Niekarność — samowola! — mruknął do siebie Skrzynecki. Hej tam, — mości... adjutancie!...
— Saperzy pod mostem!
— Ruszaj do podpułkownika Bema z nominacją na pułkownika!
Adjutant śmignął do przyczółka.
— Podpułkownik Bem! Gdzie podpułkownik? Rozkaz wodza — nawoływał gorączkowo adjutant, kołując za armatami.
— Czego do stu piorunów?
— Wódz naczelny mianuje cię pułkownikiem!
— Precz stąd! Nie przeszkadzaj! Orlikowski pół baterją zaczynaj! Ceeel!... Al... Dobra nasza! Jabłonowski, zakładaj przodki!... Pół baterja wysuwki do ośmnastej linji!... Ceeel! Al!...
Armaty umilkły nad brzegami Narwi. Łuna ponad Ostrołęką ciemniała, gasła. Dudnienie tarabanów i zawodzenie trąbek uciszyło trzask karabinów.
Bitwa była skończona.
Wódz naczelny ściskał gorąco Bema.
— Tyś ocalił nas, tyś, pułkowniku, uchronił od klęski nad klęskami!
— Chcesz powiedzieć, generale, że zdołałem wystrzelać naboje, które od rana wyglądały rozkazu.
— Nie przesadzaj skromnością, zarobiłeś rzetelnie na wdzięczność nietylko moją, ale całego narodu! Pomyśl, coby się stało z nami, gdyby nie twoja baterja!
Bem spojrzał w stronę, kędy gromada żołnierzy ładowała na wozy ciała poległych.
— Chyba nic gorszego staćby się nie mogło...
— Masz słuszność, — przyznał głucho wódz naczelny — dziś rozstrzygnęły się losy nie tylko bitwy, nie tylko wojny... Najdzielniejsze pułki, kwiat oficerów, czoło naszej armji, nadzieja i chwała narodu legła tu... Lęk, lęk mnie zdejmuje pytać, kto żyw!...
Bem nic nie odrzekł. Skrzynecki, z właściwą sobie za-
Strona:Wacław Gąsiorowski - Bem.djvu/27
Ta strona została uwierzytelniona.