Strona:Wacław Gąsiorowski - Bem.djvu/302

Ta strona została uwierzytelniona.

I generał Dezydery Chłapowski i Roland i Szymanowski! Jeden Gielgud został... powalony kulą polską, jako zdrajca!!...
I Warszawa przez dni kilka była, jak człowiek, który ciosem złamany, zdruzgotany, niema siły ani poskarżyć się ani tchnąć.
Życie atoli, życie roku 1831 miało dla Warszawy jeszcze jeden brzask nadziei.
I oto gruchnęła wieść, że Anglja z Francją i Austrją pospołu już... już interweniują, że, że, czego oręż polski nie dokonał, czego Gielgud nie umiał, Chłopicki ze Skrzyneckim nie zdołali, czego naród sam niemocen był uczynić — to stanie się, stanie za sprawą Anglji, Francji i Niemiec!
I zahuczały znów ulice, kluby, izby sejmowe, radzieckie sale.
Interwencja! Trzy potencje się zebrały! Szkoda Gielguda, szkoda korpusu, — ale, ale teraz uczyni się tak, że i bez wojska, co należy będzie. A będzie, bo musi być. Najpierw ze sprawiedliwości; dalej, że Kongres wiedeński jest siłą, taką potęgą niewzruszoną, iż gdyby litereczce kto ważył się uchybić, na tegoby cała Europa z armatami; dalej jeszcze, że otóż w tym Kongresie stoi napisano, co należy, z czego wynika, iż nawet rewolucja była i dla Kongresowej racji także; no, a nakoniec idą trzy potencje i basta! — Jedna dyplomatyczna epistoła i ho-ho! Paskiewicz za Wisłę umknie i dopieroż zacznie się paktowanie. I w tem właśnie tkwi sęk, by się trzymać ostro, by nic ze swego nie ustąpić, by twardo stać.
I delegacje izby poselskiej snuły polityczne wywody, rozprawiały głęboko pisemka — a najnieufniejsi nabierali szacunku dla owych zacnych potencji.
Tymczasem te dobre nowiny nie przybywały same. Bo oto z Radzymina nadjechał ordynans generała Dembińskiego z wiadomością, że Dembiński ocalał, że dobył się z matni, zastawionej na Gielguda, że wprost z pod Kurszan, ze Żmujdzi ruszył przebojem, że pięćdziesiąt stoczył bitew, utarczek, lecz nie uległ, nie poddał się, nie myślał nawet szukać pruskiej łaskawości i wracał do stolicy, do