Czartoryski przygnębiony austrjackim komunikatem, żywił nadzieję, że rozwaga najdzie i Dembińskiego i Paskiewicza, że rokowania dowódzców nawiążą nici rozejmu a kongres mocarstw dokona, co należy, no i że juści pierwsza wiadomość o parlamentarzach ukoi stolicę; Niemojowski wierzył w Prądzyńskiego i Sejmu powagę; Morawski sądził, że w ogóle wrzenie trzeba pozostawić wrzeniu; Barzykowski czekał na armaty Dembińskiego; Lelewel miał w zanadrzu listę skazanych na śmierć przez przyszły rewolucyjny komitet... listę, którą rozpoczynał Czartoryski!
Tymczasem ranek, dnia 15 sierpnia, zdawał się zapowiadać niewątpliwie zbawczy wpływ trwającej pracy Rządu.
Warszawa, jak zwykle, dzień świąteczny rozpoczęła od wędrówki do świątyń, od spaceru po nabożeństwach, od rozkoszowania się zielenią, słońcem przepojonych ogrodów.
Po cukierniach, gospodach było tyle gwaru, jak przystało na dzień świąteczny. Ludek kupił się na placach i rynkach, zbijał w gromadki, rozprawiał według zwyczaju, według zwyczaju najgłośniej dowodzili oficerowie, co do żadnego nie należeli pułku. Zresztą i cisza i ład i swywola nawet. Wybierano się na „Fra diavola“, recytowano sobie ostatnie „Miotełki“, bajdurzono o kozakach i czytano proklamacje patrjotyczne jak od miesięcy, jak co dnia.
Ledwie popołudniu na gubernatorstwie, na policji nieco się stropiono. Bo oto ktoś nietylko doniósł, że generał Dembiński idzie z całem wojskiem do Warszawy, ale że idzie na dokonanie 18 brumaire’a, czyli że armaty na ulicach zaciągnie, Klub powywiesza a krnąbrny ludek kartaczami moresu nauczy.
Zafrasował się imć pan Węgierski, co teraz generał-gubernatorską władzę sprawował, i dał znać do Radziwiłłowskiego pałacu. Pałac Radziwiłłowski zaciągnął tę, wymagającą sprostowania, pogłoskę, na porządek dzienny i radził dalej. Pogłoska zaś szła, obiegała miasto...
Pułkownik Bem tego samego dnia, już przed zmierz-
Strona:Wacław Gąsiorowski - Bem.djvu/317
Ta strona została uwierzytelniona.