lecankom do gospodyni, aby, w ostatku, zarobić na natrętne spojrzenie jej skośnych, podcienionych mocno oczu, by uledz uśmiechowi białej, sytej twarzy, jednemu z tysiąca uśmiechów, rozdawanych na prawo i lewo.
— I, gdy po nocy strawionej w kawiarni, wracał do izdebki swej, na Podwalu, wówczas zdejmował go bunt, bunt szalony. I przysięgał sobie i zarzekał się Honoratki i wymawiał słabość i wytrwanie sobie ślubował... A kiedy, wzmocniony na duchu, pokrzepiony, zdeterminowany układł się do snu, gdy jeno powieki kleić mu się zaczynały, znów czuł na sobie spojrzenie natrętnych oczu Honoratki i znów rozchylały się ku niemu drżące usta a w uszach szumiała mu jakaś pieśń odrodzenia, ocknienia, szczęścia.
Bem otrząsnął się gwałtownie i jak burza spadł na baterję.
Baterja, na widok pułkownika, zerwała się na równe nogi. Bem wysłuchał raportu kapitana Orlikowskiego, obejrzał działa, zarządził oprzęgnięcie czterech koni wierzchowych na miejsce ubitych, trzech nowych ogniomistrzów mianował, kazał rannych na pustych wózkach amunicyjnych wyprawić do Pułtuska, zrachował naboje, zlustrował szlej i wysówki celownicze, wyznaczył dwie zmiany na noc i baterję dźwignął na stanowisko, za mostem omulewskim.
Tu dopiero, kiedy armaty rozkraczyły się wygodnie na podsypach a artylerzyści częścią legli pokotem, częścią popasali konie na mokradłach, a częścią stanęli w ordynku przy działach, tu dopiero, gdy w oddali zaczęły się snuć cienie wedet ułańskich, Bem zawołał na ordynarna i samotrzeć, w kącie na poły rozwalonej stodółki, do posiłku się zabrał.
Lecz zaledwie głód jako tako zdołał zaspokoić, przybył adjutant naczelnego wodza z wezwaniem na radę wojenną... Bem zebrał się pośpiesznie, dosiadł konia i ruszył za adjutantem.
Po oddaleniu się pułkownika, miarowemi krokami wart i nawoływaniami komuchów ledwie odzywająca się baterja ożywiła się nagle, rozczmychała, zaszemrała. W środku pozycji zatliły się fajeczki, tu i ówdzie zabulgotały butle,
Strona:Wacław Gąsiorowski - Bem.djvu/32
Ta strona została uwierzytelniona.