Strona:Wacław Gąsiorowski - Bem.djvu/374

Ta strona została uwierzytelniona.

szawę. Na czwarty dzień atoli, miast korpusu wojska zjawił się sam Prądzyński z referatem sążnistym o błędach Ramorina, o tem, że nietylko on, kwatermistrz generalny, nie mógł sobie z nim poradzić, ale i Rząd narodowy także nie zdoła, bo Ramorino ani myśli wracać, bo woli Brześcia dobywać, bo na Ramorina nie ma sposobu.
Zaledwie wykoncypowano piorunujące depesze do krnąbrnego generała — na Woli ozwały się po raz pierwszy armaty. Rząd porwał się wylękniony do telegrafu skrzydłowego, ustawionego na teatrze. Śmigi nie dały na szczęście długo czekać na siebie. Reduta pod Odolanami donosiła o zwycięzkiej wycieczce Bema na rekonesans huzarów.
Rząd raźniej odetchnął. Od dwóch tygodni była to pierwsza sposobność do zadufańszego rozkazu dziennego..
Aliści, zanim zdołano ucieszyć się do reszty tą wycieczką a postanowić, czyliby wtórej podobnej za Rakowiec nie przedsięwziąć — do forpoczt przybył parlamentarz! I tym razem nie lada sobie sztabowczyk z pisaniem od Witta — ale sam generał Danenberg z przedłożeniami feldmarszałka.
Na spotkanie z Danenbergiem wyprawiono Prądzyńskiego z Wysockim.
Feldmarszałek stawił wprost warunki zaniechania krwi rozlewu. Twarde warunki.
Wrócili wysłańcy nieco zwarzeni. Krukowiecki zebrał radę wielką, aby odpowiedź obmyślić.
Prądzyński a za nim i prezes Rządu i Dembowski i Radziwiłł przebąkiwać zaczęli, czyby nie lepiej, czy nie politycznie... Ale wnet żwawa dyskusja oczy im otwarła.
Czemże było istotnie parlamentarstwo Paskiewicza? — juści podstępem. Strach go oblatuje o Rozena i, dla fortelu, zucha udaje, aby rozejmu się dopytać. — Szczerze chce paktować? — Więc na warunki trzeba z warunkami wystąpić. Gwałtu nie ma. Warszawy byle kanonadą nie weźmie. A jak miasto raz mu da opór — to Europa się dowie i zagada. W każdym razie przy swojem stać należy.
I Niemojowski ułożył odpowiedź tak siarczystą, jakby feldmarszałek za Niemnem w widłach rzeki zmiłowania