wyglądał. Aż ciekawość paliła, z czem teraz Danenberg przyjedzie, jak wybrnie Paskiewicz z tak jędrnego dictum.
Tegoż dnia lunety inżynierskie, czuwając na wieży luterskiego kościoła, rozstrzygnęły domysły.
Armja rosyjska dźwigała się, ustawiała w ciemne, podłużne dzwona.
Wojsko polskie stanęło pod bronią.
Rozrachunek Krukowieckiego był prosty. Umiński dowodził lewem skrzydłem od Solca i Belwederu do Czystego — Dembiński prawem od Czystego do Parysowa i Marymontu. Bem z rezerwą artylerji miał być w odwodzie — i na Mokotów baczyć. Z tej strony bowiem należało się spodziewać właściwego szturmu, bo tu i redut było licho co, i szańce nieskończone i dla nieprzyjaciela korzystne schrony między ogrodami, wądołami, błotami i garbami belwederskimi. Demonstracja może pójść i na Rakowiec i na Wolę — ale na Mokotów ławą się rzucą. Najważniejsze Mokotowa strzedz.
Już na pierwszy sygnał o następowaniu nieprzyjaciela, na pozycjach od Mokotowa wszczęła się gorączkowa praca. Łatano palisadami niedokończone nasypy i fasy — umacniano armaty, w domkach okolicznych wybijano strzelnice. A w ostatku, na jeszcze tęższe szańców wzmocnienie, zdecydowano z fortu numer pięćdziesiąt pięć działa ciężkie ściągnąć i na Mokotów zawlec. Co żadną nie było szkodą, bo tuż przed fortem, z lewej, była reduta Ordona a z prawej ostróg potężny Sowińskiego. Kule armatnie ostrogu i reduta i tak się krzyżowały. Więc pozycja wolska i bez foru była mocną. Mokotów zaś zyskiwał niezmiernie.
Ale z ustawieniem dział ciężkich był nielada trud i kłopot. I stąd, gdy na Woli przytłumionemu poszmerowi, co z dali ciemnej szedł ku polskim szańcom, odpowiadał spokojny rozgwar korpusu Dembińskiego — pod Mokotowem cały sztab z Umińskim i Bemem pracował bez wytchnienia.
Aż, około północy, wraz z uporaniem się z działami, nadjechał ordynans dowódzcy baterji Rzepeckiego, który z pułkiem trzynastym za Wierzbnem stał. Rzepecki donosił, że od Szop skrada się nieznaczny korpusik a od Zba-
Strona:Wacław Gąsiorowski - Bem.djvu/375
Ta strona została uwierzytelniona.