— Lud musi się bronić! — mruknął ponuro Krępowicki.
— Bronić! Więc niech staje w szeregu, niech gęba nie udaje zucha.
— I stanie, gdy wybije godzina — dorzucił ktoś z boku.
— Ale przedewszystkiem szanować musi władzę, mores znać dla dowódzców...
— Ale chyba nie dla tych, którzy go chcą zaprzedać! — odparł hardo Gurowski.
— Mości poruczniku — uniósł się Bem — gdybyś na polu bitwy zdobył szlufy, może byś inne miał zachowanie dla tych, których powinnością twoją jest poważać! Twym ośmnastu latom przypisuję lekkomyślne słowo!... Zresztą, w mojej przytomności, racz o zaprzedaniu dwa razy nie mówić!
Gurowski zaperzył się. Pani Honorata zaniepokoiła. Zebrani przycichli, Krępowicki uśmiechnął się łagodnie i wycedził:
— Jednakże obywatel Gurowski nie bez kozery, bo są racje do użycia nawet silnych bardzo wyrażeń...
— Ale nie takie, któreby upoważniały lada kogo do stawiania wodzów, naczelników rządu pod pręgierzem hańby! Błędy! Mogą być, są nawet błędy! Lecz daleko od błędów do podłości! Odkąd-że to na wojskowej sztuce znać się ma byle kancelista, byle kauzyperda, byle akademik! Błędy! A ten z nich największy, że niema ręki silnej, że niema pięści, że niema woli, któraby na cztery wiatry warchołów rozpędziła!
— Jakto! A wolność?! Każdy ma prawo! — odezwały się niechętne głosy.
Krępowicki zerknął z podełba na pułkownika i skinął na Gurowskiego. Ten wyciągnął zadrukowany papier z zanadrza i podsunął Bemowi.
— Proszę niech pan pułkownik czyta.
Bem rzucił okiem na druk i odsunął go ze złością.
— Kalumnie!
— Odpis z protokółu posiedzenia Rządu narodowego... Ze Lwowa już sygnalizują o spisku generałów!
Strona:Wacław Gąsiorowski - Bem.djvu/85
Ta strona została uwierzytelniona.