probostwa, z probostw do folwarcznych zabudowań — i znów do dwora i jeszcze do miasteczka. A za komisją wszędy popłoch szedł i lęk szedł, ile że nikt zgoła wymiarkować nie mógł celu przybycia komisji.
Dopiero, kiedy na odjezdnem minister kalwiński, któremu przypadł znów obowiązek ugaszczania dostojników powiatowych, zapytał wprost o przyczynę tego zjazdu, radca, co za starszego był, zauważył wymijająco:
— Hm... hm, długoby mówić. Nieporządki są. „Bumaga“ przyszła. Źle u was, panowie, bardzo źle!
Minister zaręczył energicznie, ale radca skrzywił się.
— Tie! lie! Wszystko dobrze! — znamy wasze „wszystko dobrze“, tylko młody pan Grużewski nie dobrze się spisał. Z ojca na syna idzie. Nie mówmy o tem, nie mówmy. Pokaże się, co dalej... pokaże.
To oświadczenie cały dwór kielmeński poruszyło, gromadę pachołków stajennych rozpędziło po świecie z listami pani Grużewskiej, księdza altarzystę wyprawiło do Wilna, cywuna zaufanego do Rosień, ciotkę Anielę do pana Medarda Kończy, — wszystkim mieszkańcom kielmeńskiego dworu kamieniem zaciężyło na piersiach; dwóch jeno ludzi zdawało się nie obchodzić wcale — Rydwina i Juljusza. Lecz, jeżeli obojętność rezydenta mogła znaleźć wytłumaczenia i w jego flegmatycznej naturze, i w starczem zjełczeniu, i w tej pasji, która co roku, wraz z nastaniem jesieni, pogrążała go w księgach i w inny zgoła świat przenosiła, — o tyle taż sama obojętność wprost niezrozumiałą była w Juljuszu.
Wszak on był sprawcą złego i on przyczyną niepokojów, wszak nad nim zawisł papier gubernatorski, — więc on powinienby się nadewszystko uradować nadchodzącym nowinom, że graf Tyszkiewicz przyrzekł instan-
Strona:Wacław Gąsiorowski - Emilja Plater.djvu/145
Ta strona została przepisana.