ale sięgały dalej, niż oschłe, skąpe depesze, przywożone gubernatorowi Chrapowickiemu przez posyłki huzarskie. Główna kwatera naczelnego wodza do ostatniej chwili mówiła o jakowychś, między Polakami wynikłych walkach, o buncie wojskowym, który atoli nie ogarnął wszystkich pułków, o licznych a wzruszających dowodach wierności ze strony Polaków, o potrzebie zarządzenia środków, któreby pozwoliły Królestwu przetrwać burzę wewnętrzną, o zupełnem bezpieczeństwie osoby dostojnej naczelnego wodza, o surowym nakazie, aby ani stojący nad Bugiem korpus Rozena, ani żaden inny oddział nie ważył się przekraczać granic Kongresówki, ani podejmować żadnych kroków, mogących dać pozór nieprzyjacielskich zamiarów.
Stąd gubernator Chrapowicki, pozbawiony nadto przebiegłych rad, nieobecnego w Wilnie, Nowosilcowa, nie wiedział, jak sobie poczynać, aby i wodza naczelnego litewskiego korpusu zadowolnić, i usposobienie stolicy przeczuć i ludności się nie narazić, ile że minister Lubecki, w drodze do Petersburga, wręcz zapowiedział Chrapowickiemu, że jedzie ustóp tronu żądać nietylko zagwarantowania Królewstwu pełni praw, przyznanych przez Kongres Wiedeński, ale i konstytucji dla pozostałych ziem, do Rzeczpospolitej należących, i że, ustanowiona w Warszawie, dyktatura w imieniu monarchy rozporządzenia wydaje. Gdy zaś nakoniec, po dziesięciu dniach zamętu i niepewności, feldjeger za feldjegrem jął gubernatorowi zgoła wyraźne rozkazy przywozić, a największą czujność zalecać, Litwa już drżała, już gorzała, już gotowała się do powitania polskich pułków.
Chrapowicki całą energję rozwinął. Setkami ostrzeżeń i gróźb na głowę podwładnych mu powiatów rzucił. Rygorami stanu wojennego każdy odruch, każdą
Strona:Wacław Gąsiorowski - Emilja Plater.djvu/179
Ta strona została przepisana.