sprzyjającą parę roku i — jeszcze raz zwyciężył. Zwyciężył tem snadniej, że Warszawa milczała, odgrodzona lasami bagnetów, że ani ozwała się do Litwy, ani zdawała troszczyć o ziemie zaniemeńskie, że porała się wciąż z wewnętrznemi niesnaskami; zwyciężył i dlatego jeszcze, że miał za sobą racje polityczne, miał dyplomatyczne rachuby, wróżby o pokojowem załatwieniu sporu, chęć oszczędzenia ziemiom zaniemeńskim klęsk i ofiar daremnych, pragnienie odjęcia ruchowi litewskiemu pozorów rzezi bezbronnych urzędników, pragnienie wojny prawidłowej a nie buntów, nie gwałtów, nie mordów. Rozum zwyciężył i tym razem nadewszystko dlatego, że palnym żywiołom skry brakło, że brakło pierwszej łuny, brakło pobudki.
Aliści zwycięstwo to było krótkiem, bo ledwie, po ostatnich zjazdach i naradach, uciszyło się, ledwie jednę burzę zażegnano, czy odwleczono, już nadciągała druga, silniejsza, czarniej szemi chmurami brzemienna, szerszy ogarniająca widnokrąg.
Skąd się brała, za czyją sprawą się poczęła — nikomu nie było wiadomem. Przekonani, ułagodzeni wczoraj zapaleńcy, bez żadnej przyczyny, głośniej, niż przedtem, zagadali, w tęższe łączyli się gromady i mocniej parli do zbrojnego powstania, do wybuchu.
Wszystkie te, następujące po sobie, wypadki, musiały oczywiście uderzyć tam, kędy od wieków miłość ziemi ojczystej była najbliższą serca potrzebą, kędy poczet zasłużonych Rzeczypospolitej mężów wskazywał nietylko, jak magnackiego zażywać splendoru, jak ze sławy przodków czerpać, ale i jak stawać pierwszym w szeregu, jak przykładem świecić, jak prastarym hasłom nieść w ofierze i mienie i życie. Następujące po
Strona:Wacław Gąsiorowski - Emilja Plater.djvu/184
Ta strona została przepisana.