Strona:Wacław Gąsiorowski - Emilja Plater.djvu/220

Ta strona została przepisana.

ny, — lecz ginęła wprędce, dzięki roześmianym głosikom dwóch dziewczątek państwa Michałów.
W tym rozgwarze nawet ostatek chmurnych myśli, z któremi hrabianka Emilja opuszczała Liksnę, a któremi żegnała mogiłkę Muraszki — znikł, uleciał.
Cezary miał stokroć słuszność, że nakłonił ją do wyjazdu z Liksny. Nadewszystko, pani podkomorzynie sporzej tu będzie między swoimi przetrwać nadchodzącą burzę. A dalej, w Antuzowie, łatwiej o wiadomości, łatwiej, bo i lud sam jednolitszy, i niema Dźwiny, grożącej ruszeniem lodów, i wokół, precz, włości rodowe Platerów, familjantów, czy ich przyjaciół, czy też klijentów, — więc na wsze strony pomoc, oparcie, swojacy. W dodatku, krom kilku milicjantów w Jeziorosach a garstki urzędników, nigdzie załogi wojskowej, nigdzie silniejszego posterunku, zdolnego udaremnić wybuch.
Niepokoiło z początku hrabiankę, czyli ochotnicy owsiejowscy zdołają, bez obudzenia czujności Dyneburga, przedostać się do lasów subockich. Ale i ta udręka, już na wtóry dzień po przyjeździe do Antuzowa, rozwiała się. Stary Prószyński święcie dotrzymał przyrzeczenia i, skorzystawszy z ciemnej a mglistej nocy, ochotników partjami do puszczy między Oknistą a Suboczem wyprowadził.
Emilja wnet z ochotnikami ustanowiła komunikację przez Dusiaty, w których młody pan Władysław, w zastępstwie Cezarego, rządy sprawował, a dusiackich strzelców gromadził. Główną zaś pośredniczką tej komunikacji była Anetka Prószyńska. Ona samowtór z jednym pacholikiem docierała do puszczy, do Buchowicza, leśniczego, który, jako dawny sierżant strzelców celnych litewskich Kossakowskiego, komendę nad owsiejowskimi sprawował.