Strona:Wacław Gąsiorowski - Emilja Plater.djvu/228

Ta strona została przepisana.

A potem, u podjazdu, zatupotały wierzchowce, zgiełk cichy, żałosny, zmieszał się ze rżeniem koni i brzękiem ostróg, a potem sześciu jeźdźców wyrwało się z pałacowego obejścia i pogrążyło się w płachcie ponurej, bezgwiezdnej nocy.