się stał, to jeszcze na zniweczenie go będą prusacy! Na wiatr nie powiadam. Żeby, żeby błysk nadziei był, to, wierz mi pani, ja pierwszy, tak, jak pierwszybym się nie zawahał...
— Nie wątpię baronie... Czynisz słusznie, że oświadczasz się za tą racją, za którą widzisz większą siłę...
— Źle mnie pani sądzi... Zażądałem sam przeniesienia do Bobrujska, żeby nie brać udziału w walce, żeby nie iść przeciwko tym, których niemiałem i nie mam za nieprzyjaciół. Obowiązek nakazywał mi pożegnać generała Szyrmana. Stąd moja wycieczka z Dyneburga do Uciany...
— I raporty dla komendanta fortecy.
— Nie mogłem odmówić ich przyjęcia... A potem, zdawało mi się, iż im energiczniej, im szybciej garnizon wystąpi, tem mniej będzie ofiar daremnych!... Z Jeziorosów obiecywałem sobie zboczyć na Iłłuksztę, na Liksnę, pożegnać to, co nigdy nie przestało być...
— Czy zrozumiałeś pan rotę odczytanej tu przysięgi? — przerwała bezdźwięcznym tonem hrabianka.
— Przysięgi! Pani, przez litość, wysłuchaj mnie. Nie daj się zaślepieniu! Najzacniejsze uczucia tobą miotają, ale uczucia, które jeno zgubę, jeno nieszczęścia, jeno los straszny mogą ci zgotować!... Nie samolubstwo mówi przeze mnie. Niczego dla siebie nie pragnę! Uciekaj pani, ratuj się, póki czas! Jednego Szyrmana starczy, aby was rozbił, aby w pień wyciął! Śmierci się nie boisz?... Lecz zważ, iż, w odmęcie bitewnym na kobietę czyha nie sama śmierć, ale najpierw, gorsza od niej, hańba!... Nie wolno ci opuszczać tych obłąkańców, nie wolno porzucać?... Cha, więc daj mi zostać z nimi, a dokąd każesz, powiodę i parolem szla-
Strona:Wacław Gąsiorowski - Emilja Plater.djvu/259
Ta strona została przepisana.