Strona:Wacław Gąsiorowski - Emilja Plater.djvu/262

Ta strona została przepisana.
XII.

Oddział hrabianki już wtóry dzień w Sołokach obozował, nie mogąc uporać się z nadciągającym wciąż ochotnikiem, a nie chcąc zaniechać niczego, coby jego ubogie siły mogło pomnożyć, — gdy niespodziewanie, pod noc, przybył foryś, który był Półnosa tarantasem z pod Deguci wywiózł.
Z poplątanych wiadomości forysia wynikało, że Półnos, zbałamuciwszy w drodze po zaściankach i niemało, dzięki swemu przebraniu, gwałtu przyczyniwszy, ugrzązł w Jeziorosach. Stąd babę i drugiego kompana gdzieściś wyprawiwszy, sam luda jął zbierać i sposobić. I jako wszystko składało się pięknie, bo do Jeziorosów ktoś z Imbrodów przywiózł nowiny o pobiciu okrutnej armji przez dusiackich, więc i jezioroskim na gwałt ochapialo się wojowanie, — i jako Półnos, napotkawszy znajomka, co w Iłłukszcie gospodę trzymał, zmrużył sobie po poczęstunku, — i jako ćma piechoty spadła z wieczora do Jeziorosów, całą rewolucję w dyby wzięła, a szlachcica telszewskiego wieszać będzie, jeno świtu czeka.
Foryś prawił jeszcze o dwóch generałach, z których jeden szczególnie srogo Półnosa potraktował, ale nikt ze starszyzny dalszych relacyj nie słuchał. Hrabianka bowiem ani momentu nie pozwoliła nikomu uronić.
Nieprzyjaciel był w Jeziorosach, zagradzał drogę do