Strona:Wacław Gąsiorowski - Emilja Plater.djvu/293

Ta strona została przepisana.

wały sypią, częstokoły grodzą, lecz niech tylko wybije godzina, we dwa ognie będzie wzięty.
— Przystajecie więc panowie do naszej gromadki?
— Gdzie nam szukać lepszego naczelnika. Toć na samo jego imię cały nasz uniwersytet można by porwać na nogi.
— W drogę, panowie. Bywajcie!
— Niech żyje pułkownik!
— Wiwat, niech żyje, niech prowadzi!