— Uch! Akuratby się druga taka mogła znaleźć!... Emilja, liksnańska, podkomorzyny Zybergowej siostrzanka, czy jak tam... Błażek dwa razy dla mnie się wyrywał aż do Kielm... Antolka Tomaszewska, choć z klasztoru, a wypatrzyła co trzeba. Grużewskiemu...
— Więc to Grużewski!
— De jakże! Juliś! Z Kielm! Pierniki mi przez mur nosił, listy pisał... No, oczarowała go! Cały Dyneburg do niej się umizgał. Więc ja mu piszę tak i tak, a on naraz morał, — wojna, jest, ojczyzna, nie czas na amory, lepiej poniechać tych pustot... Okropności wypisał, że to niby o statku należy pamiętać, że przeprasza, ale nie sądził, aby zgrzeszył czemś więcej, niż żakostwem, że, dla towarzyszki chłopięcych swywoli, zachowa przyjaźń i rad będzie, jeżeli mu pozwolę czynem jej dowieść... No, po prostu, czarna dusza. Odrazu nie ten sam! Poszedł na wojnę! Strapiłam się. Aż słyszę, grafianka powstanie ogłosiła! U, myślę, takaś ty! Chcesz go zawojować ze szczętem! Poczekaj! Nie ciebie jednę stać na amazoństwo! Zmówiłam Błażka i dalej...
— Sądzisz zatem, waćpanna, że Platerówna, dla przypodobania się Grużewskiemu, ważyła się na powstanie.
— Uch, a przecież!
— Nie zastanawia cię jednak, iż jest zdala odeń, boć Grużewski nad pruską granicą wojuje...
— Ale słyszy, co się dzieje... a ona go mani!
— Więc waćpanna nie przypuszczasz, aby hrabianka była zdolna...
— Chyba do najgorszego!
— A miłość ojczyzny?
— Uch, waćpan po sobie taką damę chcesz brać! Widziałam waćpana w ogniu! Dalibóg, widziałam!...
Strona:Wacław Gąsiorowski - Emilja Plater.djvu/380
Ta strona została przepisana.