boć i tak jeno cudem zdołała utrzymać Raszanowiczównę w niepewności.
Według układu z Kołyszką, on zawrócił do Łukiny, a Emilja do Siesik.
W domu pana Dowgiałły powitały hrabiankę nietylko łzy radości, nietylko ramiona otwarte, nietylko całunki i dla jej poczerniałej na słońcu i wietrze twarzyczki i dla jej zgrubiałych, poszamerowamych rączek, nietylko krocie pytań, westchnień, okrzyków — ale i nowiny... Nowiny smutne, bolesne, niedolą brzemienne...
Tak, tak, Imbrody legły w gruzy. Marynia Mohlówna z bratem i jego drobiazgiem z życiem ledwie uszła do Antuzowa, do Gasparów. W Dusiatach kamień nie został na kamieniu. Rakiszki, Porakiszki, Dowgiele, Sołoki... Zgroza wspomnieć... Morykoni, dziedzic Sół, magnat nad magnaty, tuła się na sędziwe lata w Puszczy Świadoskiej... Co w Antuzowie?... Żyją pod grozą jutra. Kabłukow przechodził z dywizją, ale nie pozwolił tknąć pałacu. Wspomniał na dawną gościnę może. Litwinow dotąd omija Antuzowa. Ten najgorszy. On i Werculin. Z Liksny wszystkie zapasy wybrano do Dyneburga. Lud głodem przymiera na przednówku. Ba, i nowego nie będzie, bo nie będzie komu zebrać. W Szlosbergu połowę ludzi wytrzebiła zaraza. U Michałów to, co wszędzie — pan Kazimierz poszedł... Strach wypomnieć wszystko. Toć od Krzysztofa Platera, który, w Krzemieńcu, na oficera awansował — takoż wiadomości bolesne. Co tam się stało trudno dociec. Eh, a bodaj że wcale nie trudno. Zdegradowano Krzyszka na żołnierza i na Kaukaz wysłano. Odtąd ani słychu...
Nowiny te przygnębiły hrabiankę, bo równocześnie zagrały w niej wszystkiemi wspomnieniami, całem życiem, któremu się wydarła.
Strona:Wacław Gąsiorowski - Emilja Plater.djvu/384
Ta strona została przepisana.