przeto kupcy ofiarowywali ceny nie wielkie, bacząc nadto, aby kamień, co najbliżej szosy będący wykupić. Stęporek tuż przy drodze miał ułożoną sporą kamionkę, która mu nawet zawadzała, bo kawał zajmowała gruntu. Przyszedł do niego kupiec raz i drugi — Michał ani słuchać nie chciał o sprzedaży. Żona i sąsiedzi do niego z perswazjami — on, ani rusz, nie chce i mówi:
— Nie bójta się! Przyjdą oni do mnie, przyjdą! Mnie tam nie pilno! Dobytku i dobrości swojej marnować nie myślę. Kamień! To się wam zdaje, że to niby nic! A we Warszawie to za byle furkę dziesięć papierków dają i jeszcze się napraszają! Co mi tam, że pięćdziesiąt rubli mogę mieć, kiej, jak na upór, dwieście mi dadzą, bo i muszą!!..
Tymczasem, budowę szosy w Słomkowie ukończyli, każdy gospodarz kamienie sprzedał, zarobił, a Stęporkowa kamionka przy drodze została.
Już to Michała we wsi wszyscy za mędralę mieli, bo w każdej rzeczy musiał kalkulować, namyślać się i zawsze coś innego przedsięwziąć, niż gromada uradziła.
Zbiorą się gospodarze i powiadają: — nie ma co zwlekać i jutro trzeba siać. — Stęporek ani słuchać nie chce o siewie. Zajęli mu konia w szkodzie na dworskiem, siaki taki namawiał, by Michał do dziedzica poszedł, pokłonił się — to mu pewno szkapinę bez wykupu oddadzą. Stęporek się za-
Strona:Wacław Gąsiorowski - Mędrala.djvu/12
Ta strona została uwierzytelniona.