rozumiejąc, że z tej strony nawet rady spodziewać — się nie może, a cóż dopiero osłony.
Kilka następnych dni zdawały się potwierdzać w zupełności słowa pana Anastazego.
Szambelan złożył wizyty panu de Périgord i marszałkowi Durocowi, był na zbiorowej audjencji u cesarza, odebrał zaproszenie do Murata i księcia Borghese, stał w świcie honorowej podczas dwóch parad wojskowych na Saskim Dziedzińcu i, według własnych zapewnień, coraz silniejsze kładł fundamenty pod przyszłe swe stanowisko, istoty którego wszakże sam dobrze nie rozumiał.
Pani Walewska w tymże czasie była oddaną na pastwę kunsztu Jouberta i pomysłowości księżnej. Daremnie chciała poprzestać na jednej toalecie. Księżna nie odstępowała od pięciu, — szambelan dodawał szóstą, a to z uwagi na poselstwo perskie, mające lada dzień przybyć do Warszawy.
Trudniejszą atoli rzeczą było z pośród sześciu sukien wybrać tę, w której szambelanowa miała wystąpić po raz pierwszy w Zamku.
Nielada to było zadanie — ile że księżna dokładne miała wiadomości o świetnych strojach, gotowanych przez panie Potockie, Sobolewską, Łubieńską, Krasińską i Gutakowską. Szambelan oświadczył się za zieloną w srebrne kwiaty — księżna za bladoniebieską w złote gwiazdy. Zdanie księżnej przeważyło — a to z uwagi na pogłoskę jakoby pani Wojczyńska materję podobnego deseniu zakupiła.
Śród tych przygotowań zeszło dni kilka pani Walewskiej we względnej ciszy.
Księżna uśmiechała się do niej znacząco, mrugała lecz ani razu nie poruszyła sprawy spotkania w Jabłonnej, ani nie wspomniała o domysłach swoich.
Szambelanowa nadto dosyć zręcznie udawała niedomaganie, co ją i od składania i od oddawania wizyt uwalniało.
Strona:Wacław Gąsiorowski - Pani Walewska 01.djvu/107
Ta strona została skorygowana.