wałoby to odrazu wszystkie wróżby księżnej!... A tak postawiła siebie w trudnem położeniu, kto wie, czy nie okryła się śmiesznością!...
Może te wszystkie uprzejmości były niewinną swywolą. Wszak pani Walewska znała niejednego przedtem Francuza — iluż z nich wynurzało jej swe uczucia, iluż występowało z najgorętszemi deklaracjami na to, żeby... odebrawszy przystojną odprawę... tego samego wieczora też same deklaracje powtórzyć innej!... A choćby ten hrabia Hercau — zaledwie ją poznał już pokusił się o cezarowe „vici“.
Pani Walewska była niezadowolona z samej siebie — otaczająca ją cisza drażniła ją. Wzięła do rąk jakiś romans francuski i przerzucała obojętnie jego karty — myślą goniąc wciąż jedne i też same obrazy. Chwilami jawiła się szambelanowej blada, zamyślona twarz Gorajskiego, a wraz z nią budziło się dziwne przekonanie, że ten w razie czego — potrafiłby się za nią ująć, — umiałby ją obronić.
Tę samotność szambelanowej — przerwało wejście hajduka.
Pani Walewska spojrzała nań ze zdziwieniem.
— Pan de Corvisart, lekarz przyboczny cesarza Francuzów — zaraportował hajduk.
Pani Walewska zaledwie uszom swoim wierzyła.
— Pan de Corvisart?!... Cóżeś powiedział?
— Że jaśnie oświecona pani jest chora!... Lecz właśnie pan de Corvisart — prosi o przyjęcie... powiada, że przybywa za wiadomością pana szambelana!...
Pani Walewska nie wiedziała co odpowiedzieć, — dopiero po chwili namysłu, — rozważywszy, — że pojawienie się pana Corvisart należy przypisać niespodziewanej troskliwości męża. — zdecydowała się przyjąć spóźnionego gościa.
Medyk cesarski, wprowadzony przez Baptystę do przyle-
Strona:Wacław Gąsiorowski - Pani Walewska 01.djvu/114
Ta strona została skorygowana.