znów powróciło i to silniejsze jeszcze, niekiedy graniczące z impertynencją, z grubiaństwem.
Sędziwa księżna Ossolińska dowiedziała się od cesarza, że jej do twarzy w żółtawym kolorze, — młodziutką, a piękną Tomaszowę Łubieńską spotkało zapytanie, czy jej syn dawno służy w wojsku, korpulentna pani Wojczyńska usłyszała komplement, że musi lekko tańczyć, jasnowłosej pani Sobolewskiej cesarz oświadczył wprost, że tylko ciemne blondynki mogą pretendować do tytułu piękności, księżna Dominikowa Radziwiłłowa, obsypana pudrem na dawną modę, miała zaszczyt z cesarskich ust przekonać się, że ma niezmiernie świeżą cerę....
Wybicki pocił się, Poniatowski mienił się kolorami, Talleyrand krzywił się pociesznie — a tu dziwolągi rosły, wzmagały się, padały na prawo i na lewo.
Cesarz nie zwracał uwagi na podpowiadane słowa, na wymieniane głośno nazwiska — szedł coraz prędzej, pomijał bez ceremonji niektóre damy i zbliżał się ku miejscu, gdzie prawie w samym końcu sali, w pobliżu Aleksandrowej Potockiej, stała z głową pochyloną pani Walewska.
Każdy ruch, każde odezwanie się Napoleona świadczyły, że coprędzej chce skończyć nudną ceremonję, że ani nie myśli liczyć się ze względami towarzyskimi, że i tu rozkazywać przyszedł, a nie ulegać jakimś formom czy zwyczajom.
Po wyrzuceniu jeszcze kilkunastu wyrazów, które kłaniające się damy niemal o odrętwienie przyprawiły — cesarz z lekkim odcieniem zadowolenia zatrzymał się przed spowitą aksamitami, łunami brylantów bijącą panią Aleksandrową Potocką, słynącą z wdzięków pod popularnem swem nazwiskiem panieńskiem Anetki Tyszkiewiczówny.
— Będzie pani tańczyła ze mną kadryla! — rzekł oschle Bonaparte, spoglądając wciąż ku miejscu, gdzie stała szambelanowa.
Strona:Wacław Gąsiorowski - Pani Walewska 01.djvu/139
Ta strona została skorygowana.