i mokły furaże, gorączki i febry trawiły wojsko, gasły iluminacye; — co gorsze, od Czarnowa, Gołymina, Działdowa i Pułtuska szły słuchy, że i tam słota miesza szyki, krzyżuje plany i niweczy cesarskie rozkazy.
Z dwudziestego dziewiątego na trzydziesty grudnia gruchnęła już pierwsza wiadomość o nowem zwycięstwie Napoleona nad brzegami Narwi, lecz brakło jej urzędowego zaświadczenia; bębny na odwachu milczały. Daremnie co przedniejsi panowie krążyli dookoła pałacu pana Aleksandra Potockiego — dnia tego podobno i sama pani Anna widzieć się nie mogła z Muratem. Marszałek, odprawiający w Warszawie zasłużone wczasy, a przytem cierpiący — jakoś więcej niedomagał. Innego zaś źródła nie było, bo imć pan Wybicki wyciągnął z cesarzem.
Dopiero w dzień Sylwestra, razem z pogodą i mrozem, odwach zadygotał od grzmotu bębnów, a książę Bergu już w południe z dość niewyraźnym zapałem dzielił się z panem Potockim wiadomościami o wygranej bitwie pod Pułtuskiem i spodziewanym powrocie cesarza do Warszawy. Ta ostatnia nowina bodaj największy wzbudziła zapał, bo o zwycięstwie Napoleona i tak nikt wątpić nie śmiał, w ponowny zaś przyjazd jego do niedawnej stolicy Prus Nowowschodnich trudno było wierzyć. Bonaparte już bowiem dał poznać Warszawie, że była ona dla niego tylko jedną więcej „główną kwaterą“, punktem operacyjnym i magazynem wojskowym.
Przed tygodniem przyjechał był w nocy, samotrzeć z mamelukiem, nie zwróciwszy uwagi ani na rusztowania łuków tryumfalnych, przygotowywanych na jego przyjęcie, ani na zwoje girland, mających mu wjazd do miasta umaić — Napoleonowi starczyła na powitanie głusza pustych sal zamkowych i kubek wody na odwachu.
Krótka rozprawa z uroczystą delegacją obywateli, kilka rozmów z Wybickim, w których mówiło się o zaprowianto-
Strona:Wacław Gąsiorowski - Pani Walewska 01.djvu/14
Ta strona została skorygowana.