Strona:Wacław Gąsiorowski - Pani Walewska 01.djvu/151

Ta strona została skorygowana.

Napoleon nie pozwolił już atoli przyść do słowa pani Aleksandrowej.
Cesarz odwrócił się i spojrzał niecierpliwie na de Ségura... Mistrz ceremonji w lot zrozumiał. Kapela przeszła w marsza — kontredans się skończył.
Napoleon skinął lekko pani Aleksandrowej i zawrócił do stojącego w pobliżu fotela, za którym w jednej chwili stanęło mrowie co najpyszniejszych mundurów.
Talleyrand pospieszył znów ze szklanką limonjady.
Cesarz uśmiechnął się doń i rzekł łaskawie:
— A! Limonjada! Daj... Owszem, bardzo piękny bal!... Gdzie Berthièr?...
— Jestem, sire!... — ozwał się pospiesznie marszałek.
— Znów posprzeczaliście się z Davoustem?...
Sire...
— Nie przecz — widziałem... Zachowujecie się, jak żaki!... I cóż!... Nie sprzeniewierz się tylko pani Visconti... bo tu o to nie trudno!... A któraż z pań najwięcej ci się podoba z obecnych?...
Berthièr uśmiechnął się domyślnie.
Sire! Odpowiedź nie trudna! Księżna Lubomirska.
Cesarz skrzywił się.
— Chyba dla tego, że przypomina panią Walewskę?...
Berthièr stropił się.
— Tak, istotnie, sire, to miałem na myśli! — przyznał pospiesznie, a skorzystawszy z tego, że cesarz zagadnął o coś księcia Bassano — zanurzył się w toń fraków i mundurów, zapytując gorączkowo o panią Walewskę, aby czem prędzej o swem uwielbieniu ją przekonać.
Tymczasem wzrok cesarza, który błądził niespokojnie po sali, padł w miejsce, gdzie pani Walewska, otoczona rojem mundurów, z trudnością odpowiadała na krzyżowy ogień,