szyńskiej, nie bacząc na znaczące chrząkanie księżnej. Lecz księżna nie dawała za wygranę i nie zaprzestawała napomnień.
— Marie! Zawierz doświadczeniu. Tak nie można! Odwracasz się za widocznie! Chyba ja ci dobrze życzę! Spójrz na Anastazego — widzisz, jak pobladł!...
Szambelanowa podniosła się nagle.
— Wszak to księżna Dominikowa z Żanetką tu — na lewo!?...
— Tak jest — ale! — Marie!...
Pani Walewska, z determinacją w łukach brwi przesunęła się między gromadką mundurów i z odcieniem ulgi zajęła miejsce obok Żanetki na uboczu sali — po za murem wojskowych i cywilnych panów.
Żanetka, na widok szambelanowej, przerwała ożywioną rozmowę z kapitanem dragonów gwardji i ukontentowaniem powitała panią Walewskę.
— Uściskałabym cię, moja najdroższa! Myślałam, żeś już zapomniała o swojej Żanecie!... Maman! Voilá Marie!...
— Bardzo cieszę się widokiem! — wycedziła księżna Radziwiłłowa.
Żanetka wpadła odrazu w serdeczną pogawędkę.
— Nie uwierzysz, jak cenię twoją pamięć! Od godziny szukam sposobności zbliżenia się do ciebie! Co ja miałam od pani kasztelanowej za tę Jabłonnę!... Wiktor się wygadał! Bo ja klnę się, tylko madame... A ona jest jedyna do sekretu! Wyglądasz prześlicznie! O tobie tylko tu mówią! Jestem dumną z ciebie! I jak dumną! Pokłóciłam się z twego powodu z jednym generałem! O, patrz, z tym na lewo, z łyskiem na głowie! Aż musiał się upokorzyć! Żal mi tego biednego Wiktora! Wyobraź sobie, że go nie zaprosili! Byłam tak rozgniewana, że... że... nie chciałam wcale być na balu! Lecz teraz mam rekompensatę — bo ciebie widzę! L’empereur był
Strona:Wacław Gąsiorowski - Pani Walewska 01.djvu/172
Ta strona została skorygowana.