— Nie wiedziałam, że pański wysoki urząd dworski ma tyle różnorodnych czynności.
Duroc pobladł zlekka i rzekł z napomnieniem.
— Pani szambelanowo, rozdrażnieniu przypisuję to jej odezwanie. Uczucia, które obudziłaś w cesarzu, są trwalszemi, niż możesz przypuszczać! Odpowiedź bodaj tylko przyjazna będzie przyjęta całem sercem — panią zaś do niczego nie zobowiąże!
Pani Walewska potrząsnęła głową, a hamując ogarniające ją drżenie, odparła z mocą.
— Nie mam żadnej odpowiedzi — powiedziałam!
Duroc zagryzł wargi.
— A gdybyś pani, miast odpowiedzi na list — wyrazić chciała jakieś życzenie, gdybyś miała jakąś prośbę — najjaśniejszy pan czułby się szczęśliwym, mogąc coś uczynić dla pani!
— Nie — dziękuję... nie mam...
Marszałek roześmiał się sarkastycznie.
— Jesteś pani więc złą żoną, złą siostrą, nawet złą Polką!
Pani Walewska oparła się o poręcz fotela.
— Przyjmuję ten zarzut i nie wchodzę w pobudki, które go panu podyktowały!
— Bo pani zapominasz, pani nie zdajesz sobie sprawy, kto przez moje usta przemawia, pani nie zastanawiasz się, że tysiące kobiet w jej położeniu widziałyby ziszczenie najśmielszych rojeń, że ten, kto się do ciebie zwraca, rozkazuje ludom, że na jedno jego skinienie zginają kolana miljony.
Duroc urwał nagle, spojrzał pytająco na stojącą bez ruchu szambelanowę i zniżył głos.
— Pani snać źle tłumaczy sobie moje słowa, pani je bierze zbyt lekko! Zainteresowanie się cesarza jej osobą jest bezprzykładne... Proszę wierzyć memu doświadczeniu! Kto wie, jaki los może zgotować pani najbliższa przyszłość! Po-
Strona:Wacław Gąsiorowski - Pani Walewska 01.djvu/207
Ta strona została skorygowana.