się jeszcze łagodniej, ucałowała bratowę jeszcze czulej i rzekła tonem macierzyńskiej uwagi:
— Ach, ileż w tobie prostoty! Ileż zacnej szlachetności! Admiruję cię, moje dziecko! Po stokroć więcej kocham, widząc cię taką nieskazitelną w każdym sentymencie! Pozwól się jeszcze uściskać! Tylko dziś byłaś za porywczą! Odpowiedzieć można było, zwłaszcza gdy marszałek prosił o wyrażenie życzenia!... Taką gotowością monarchów nie pogardza się nigdy! Szkoda, że nie zażądałaś czasu do namysłu! Można się było mnie poradzić! Mój Boże, a przecież biedny Anastazy doprawdy ma niejedno do przeprowadzenia u dworu!
Szambelanowa pobladła.
— Ale chyba nie tą drogą!...
— Dziecko, dziecko i raz jeszcze dziecko! Nie znasz życia! Mówisz za porywem! Vraiment, tu es très deficile! Nie wiem, jak ci to wyłożyć! Hm!... Masz-że do mnie zaufanie?!... Wierzysz, że szczęście Anastazego leży mi również na sercu?... Czy tak? A więc zaniechaj tego nagłego wyjazdu!
— Księżno! Więc mam dobrowolnie wystawiać się na takie, jak dzisiejsza, zniewagi?
— Czyż hołd, składany kobiecie przez najpotężniejszego z cesarzów, można nazywać zniewagą?...
— Takiego pisania hołdem nazywać nie mogę!
Księżna zafrasowała się.
— Chèrie, nie dziw się i nie patrz na rzeczy z punktu swego walewickiego fraucymeru! Są granice, wobec których muszą ustać twe najwznioślejsze intencje, nawet względem Anastazego. Powiem ci więcej, on sam nie zezwoliłby, abyś się tak drobnymi miała rządzić względami... Inną miarkę trzeba przykładać!... Chère Marie! Niepodobna ci tego od razu wystawić! Zaufaj mi! Nie denerwuj się Duroc’iem! Cesarz chciał ci wyrazić swoją przychylność — przecież nic w tem
Strona:Wacław Gąsiorowski - Pani Walewska 01.djvu/214
Ta strona została skorygowana.