Pani Walewska na ten zwrot nie wiedziała co odpowiedzieć.
— Być może... chociaż...
— Musisz ją przyjąć, powinnaś! Bądź co bądź ma za sobą przeszłość! Różnie o niej mówią, lecz to kobieta światowa, najlepszych manier, najwytworniejszego obyczaju, pięknego urodzenia! Przychodzi pierwsza, zaniedbuje wymogi światowe i to ona, która najprzedniejszym damom zaledwie karty rozwoziła!... Gdyby nawet... to jeszcze nie powinnaś okazać się niewdzięczną! Powiedziałam jej, że się czujesz niedysponowana! Zmartwiła się bardzo, miała prawie łzy w oczach!
— Nie wiem, czem sobie zasłużyłam.
— Chère Marie! uczyń to dla mnie! Nie masz prawa odpowiadać komunałem na tak szczerą sympatję! Przyjmij ją! Obowiązkiem twoim jest przyjąć!
— Kiedy nawet Anastazy...
— Uprzedził się chwilowo, bezwątpienia zmieni zdanie! Vaubanka nie lubiła go — ach, przykro wyznać — miała słuszność!... My przecież możemy mówić ze sobą otwarcie! Małżeństwo wasze za... zupełnie dobrane poczytać niepodobna! Vaubanka do dzisiejszego dnia ma żal do Anastazego! A jeżeli ja go nie podzielam, to jedynie z samolubstwa, które nie pozwala mi wyobrażać sobie, żebyś ty miała mi być obcą, żebyś miała nie należeć do naszej rodziny!... Zdaje mi się nawet, że gdyby te więzy nie istniały, to jeszcze stosunek nasz nie uległby zmianie, nie mógłby być mniej serdecznym, mniej blizkim!
Księżna w tem miejscu złożyła hałaśliwy pocałunek na czole szambelanowej i, zanim ta zdążyła odpowiedzieć, zadzwoniła na służbę.
— Mościa księżno!...
— Nic — nic! Mnie zostaw! — odparła pośpiesznie księż-
Strona:Wacław Gąsiorowski - Pani Walewska 01.djvu/228
Ta strona została skorygowana.