Strona:Wacław Gąsiorowski - Pani Walewska 01.djvu/232

Ta strona została skorygowana.

Pani Walewska nie zrozumiała intencji.
— Bezwątpienia — gdyby miał ucierpieć...
— Nie — do tego nie można dopuścić! Dziś jeszcze uproszę księcia. Pepi musi dotrzeć prawdy, ma zachowanie u Murata, ostatecznie wprost do cesarza się zwróci!... Uczynimy wszystko! Trzeba go ratować!... Sam obowiązek nakazuje...
Pani Walewska poruszyła się niespokojnie.
— Daruje pani hrabina, lecz nie rozumiem.
— I tak lepiej! Stokroć lepiej, żebyś nie wiedziała! — odrzekła żywo pani de Vauban. — Musisz się oszczędzać, powinnaś!... Gorajskiego mnie pozostaw. Wszystko, co w mojej mocy, wszystko!... Niema kroku, któregobym nie przedsięwzięła!... Trzeba działać szybko!... On tak głęboko cię kocha!
Szambelanowa zarumieniła się.
— Wybacz, że poważyłam się dotknąć tak drażliwej struny...
— Pani się myli, dla Gorajskiego żywię przyjaźń...
— Przecież ja to rozumiem! Znacie się od dzieciństwa, przyszło bezwiednie, spostrzegliście, kiedy było już zapóźno! Pani znalazłaś więcej hartu, mocy — on łamie się, ból szarpie go, zazdrość ssie, gnębi... świadomość, że nie jesteś szczęśliwą, że cierpisz, że kosztem tak wielkiej ofiary nie okupiłaś sobie nawet spokoju, doprowadza go do szaleństwa! Dręczy się, cierpi podwójnie!
— Nie dałam powodu kawalerowi Gorajskiemu.
— Jestem tego pewną, jednakże trudno nie cenić tego przywiązania, trudno nie odczuć zwłaszcza pośród otoczenia, które tak mało nas rozumie, tak mało wnika w istotę naszych pragnień, myśli, tęsknot!... Nie od dziś zastanawiam się nad położeniem pani, nie od dziś zdumiewam się! Pustka, w którą zostałaś pogrążoną, zwichnęłaby najsilniejszą, — co za moc władania, jaki spiż ducha!
— Lecz co grozi właściwie kawalerowi Gorajskiemu? —