oświecony pan“ skrzywił się, lecz bez namysłu polecił wykonać co do joty rozporządzenie żony.
Pani Walewska ledwie uszom własnym uwierzyć mogła, po dwakroć żądała od służebnej dokładnego opowiedzenia najdrobniejszych szczegółów, towarzyszących tej odpowiedzi pana Anastazego, aż do zafrasowanej miny grenadjera gwardzisty.
Szambelanowę ogarnęło nieznane jej dotąd samopoczucie woli, a z nią razem coś jakby wdzięczność dla męża, że uszanował jej życzenie, że nie starał się, wbrew swemu zwyczajowi, bodaj formy odpowiedzi zmienić.
Po tej chmurze małej, twarzyczka pani Walewskiej rozpromieniła się spokojem i zaufaniem. Myśl o czekającym ją obiedzie u księcia Borghese nawet jej nie zajmowała. Nie będzie wszak samą, bo pani de Vauban obiecała jej towarzyszyć, a z nią może spokojnie spojrzeć w oczy nawet regimentowi takich Duroców. Nadto, ma wolę, ma swobodę ruchów, a więc niezawodny środek uwolnienia się od tych wynurzeń. Gdyby zaś cesarz... w takim razie powie mu szczerze, co myśli, jednem słowem przetnie wątpliwości, spodziewania! A on — nadto jest rycerskim, nadto wysoko musi nosić głowę, nadto hardo patrzeć, by nie okazać się wspaniałomyślnym, szlachetnym!... Kto wie, a jeżeli sposobność się nadarzy, powie o Pawełku. Szlufy kapitańskie należą mu się oddawna, w legji od dwóch lat dowodzi kompanją, do awansu przedstawiono go już przed reorganizacją, a zatwierdzenia niema! Ach! Jeżeliby mogła! Co to byłaby za radość... Powiedziałaby cesarzowi — najjaśniejszy panie — albo po prostu — sire... nie o łaskę proszę, lecz o wymiar sprawiedliwości — lub — sire, pozwól wstawić się za jednym z twych oficerów!
Szambelanowa roześmiała się z całego serca do tej myśli!
Strona:Wacław Gąsiorowski - Pani Walewska 01.djvu/243
Ta strona została skorygowana.