Strona:Wacław Gąsiorowski - Pani Walewska 01.djvu/264

Ta strona została przepisana.

— Toż samo pisał mi w ostatnim liście książę de Ligny!... Trwoży się jednakże, żeby cierpienie się nie powtórzyło!...
— Hrabia Stadjon będzie niewątpliwie ucieszony żywą pamięcią pani!...
— Panie generale, to nie pamięć, to coś, co zostaje raz na zawsze, trwa, zrasta się z sercem, nasyca duszę!...
Vincent skłonił głowę, a gładząc z lekka zielony pióropusz trzymanego w ręku kapelusza, spozierał nieznacznie ku pani Walewskiej, niebiorącej dotąd udziału w rozmowie. A gdy pani de Vauban zakończyła westchnieniem jeszcze drugi niemniej szumny frazes, adresowany do wspomnień z Wiednia, generał zwrócił się nagle do szambelanowej.
— Przyjazd cesarza ulegnie podobno opóźnieniu?!...
— Kurjer z Konstantynopola od generała Sebastjaniego zatrzymał cesarza w Zamku! — odrzekła spokojnie pani Walewska, rada, że bez wysiłku znalazła odpowiedź na pytanie.
Vincent poruszył się nieznacznie.
— Czy pani jest pewną?!
— Wszak książę Borghese?! Nieprawdaż?!
Pani de Vauban skrzywiła się ironicznie.
— To jedynie jest wiadomem, że ważne sprawy zatrzymały cesarza!...
Poseł obejrzał się niespokojnie dokoła.
— Hm! Zapewne, chociaż... istotnie... spodziewano się!..
— Widzę, panie generale, że nader skwapliwie korzystasz z prezentacji! — rozległ się z boku głos księcia Borghese.
Vincent podniósł się bez zbytniego pośpiechu.
— Mości książę, nie umiałbym znaleźć dość gorących słów dla wyrażenia mojej wdzięczności!
— Poddajesz się więc! Rozumiesz, iż tu musi ulec nawet dyplomacja!...
— Najzupełniej, mości książę!... Do świetności zebrania braknie nam tylko majestatu...