umiał zręcznie prowadzoną rozmową wrócić szambelanowej pewność siebie, co mu tem łatwiej przyszło, że cesarz zdawał się wcale nie patrzeć na panią Walewskę.
Ta ostatnia okoliczność bodaj najdzielniej przyczyniła się do przywrócenia szambelanowej równowagi, a nawet do obudzenia w niej swobodnego zaciekawienia, z jakiem przyglądała się i cesarzowi, i nieznanemu jej ceremonjałowi dworskiemu.
Duroc skwapliwie udzielał objaśnień. Talleyrand zaś, siedzący z drugiej strony pani Walewskiej, nietylko brał udział w rozmowie prowadzonej przez generała Vincent z cesarzem o Wiedniu, lecz od czasu do czasu umiał rzucić do ucha szambelanowej jakąś złośliwie dowcipną uwagę.
Z ust marszałka dworu dowiedziała się więc pani Walewska, że stojący za fotelem cesarza urzędnik w amarantowym, srebrem lamowanym mundurze, jest to starszy prefekt dworu, mający nadzór nad stołem cesarskim. Uwijający się zaś obok niego jegomość o senatorskiem spojrzeniu, a strojny w zielony frak ze srebrnemi potrzebami i jedwabną białą kamizelką to słynny Dunau, syn kuchmistrza księcia Condé, dawniej sam kuchmistrz Burbonów. Dalej, że cesarz ma zawsze swoje stale dania, że je nadzwyczaj szybko i często z wielkiem roztargnieniem.
— Naprzykład po konfiturach sałatę! — szepnął z boku Talleyrand.
Pani Walewska spojrzała ku cesarzowi i uśmiechnęła się mimowoli. Cesarz wielką łyżką srebrną, oblepioną jakąś marmoladą, nabierał sobie na talerz sałaty.
Duroc opowiadał w dalszym ciągu o upodobaniach cesarza i przyzwyczajeniach, tłumaczył znaczenie mundurów dworskich, zaznaczał, że za najszczególniejszą łaskę poczytać należy ten obiad, gdyż do stołu cesarza nikt przypuszczanym
Strona:Wacław Gąsiorowski - Pani Walewska 01.djvu/285
Ta strona została przepisana.