Strona:Wacław Gąsiorowski - Pani Walewska 01.djvu/339

Ta strona została przepisana.

dza mnie pytaniami o chère tante! Poprstu aż o zazdrość mnie przyprawia! Ma ogromną ochotę do sztabu cesarskiego! Siedemnasty rok dopiero, lecz w sztabie by mógł! Służba zaszczytna, chłopiec może znaleźć swoją fortunę... bo do regimentu bałabym się... Jeżeli więc będziesz miała okazję, „lansuj“ go trochę! Zasługuje na to, rzadki chłopiec.
Księżna urwała, spodziewając się solennego przyrzeczenia.
Pani Walewska bawiła się obojętnie sznurem wachlarza.
— Ale... może ja cię nudzę?!...
— Ach! Bynajmniej — i tak myślałam o czem innem!
Twarz księżnej Jabłonowskiej posiniała.
— Daruj, że cię trudziłam!... Nie imaginowałam sobie!.. Wielce obligowana za szczerość!! Nie poważę się więcej przerywać ci zamyślenia!... Jesteś bardzo w swoim tonie... admirruję... cię! Admirruję... choć nie wróżę stąd sukcesu!...
Tu księżna podniosła się z miejsca i, z całem poczuciem obrażonej godności, spadła na panią de Vauban.
Hrabina spostrzegła wzburzenie księżnej.
— Masz mi co do powiedzenia, droga przyjaciółko?
— Tak, lecz nie tu, nie tu!...
Pani de Vauban powiodła księżnę do ustronnego buduaru.
— Jesteś wzruszona?!
— Masz sole pod ręką? Daj mi się wzmocnić!... Ledwie oddycham!... To strasznie, to nie do zniesienia, na to pozwolić nie można!...
— Lecz co takiego?! Co się stało?...
— No, powiadam ci, wszystko na nic! Szkoda naszego poświęcenia, szkoda zachodów, szkoda trudów! No, poprostu, wyłamuje się! Rozumiesz?! Odpowiedziała mi przed chwilą tak, że znika wszelka myśl zdobycia w niej bodaj... bodaj życzliwej osoby!... Samolubna, zimna!!... Zaledwie poczuła grunt pod nogami, już bodzie...