Strona:Wacław Gąsiorowski - Pani Walewska 01.djvu/344

Ta strona została przepisana.

— Otóż — otóż — jest odpowiedź — Wszystko skończone! Dziś o dziesiątej! Constant uprzedzony! Rozumiesz! Jej się strzeż! Chce cię usidlić dla swoich planów, całe życie była intrygantką! Ja pierwsza przynoszę ci wiadomość ostateczną — ja... Słów mi braknie! O, bo czucie dla mnie za bliskie! Niech cię jeszcze uściskam! Nie bierz mi za złe moich ciągłych przestróg, lecz obowiązek zniewala mnie strzec cię i chronić... Constant uprzedzony — a gdy on jest uprzedzony — więc cesarz!... Ale, chcesz, pojadę do Constanta?!... Pomówię o tobie!
— Do... do kamerdynera?...
— Dziecko drogie — a Ryx?... Nasz dawny Ryx, kawaler orderu! Każdy musiał się z nim liczyć... Taki ma zawsze przystęp do osoby i cierpliwe ucho pana!... Ja biorę Constanta na siebie!
Pani Walewska teraz dopiero zrozumiała całą prawdę. Oczy szambelanowej mgłą zaszły.
— Mówisz zatem, mościa księżno, że dziś?!...
— Tak — tak, Marylko! Z pewnością dziś!.. Constant uprzedzony. Więc... jeżeli będziesz miała okazję wspomnieć, chociaż najlepiej byłoby odrazu się zastanowić, czego masz żądać...
— Jakto?!
Księżna spuściła oczy.
— Bo, widzisz... nie wiem, czy potrafię ci wyświetlić... Mężczyźni są wszyscy jednakowi. W pierwszym zapale gotowi na wszystko, nie masz dla nich dość ciężkiej ofiary, potem stygną. Więc to, czego nie zyskasz odrazu, nie zyskasz może nigdy.
— Prawda, prawda! — rzekła w zamyśleniu szambelanowa.
— Musisz się zastanowić! Dla Anastazego wielką wstęgę