Strona:Wacław Gąsiorowski - Pani Walewska 01.djvu/39

Ta strona została skorygowana.

— Jestem...
— Krnąbrny! — przerwała Żanetka, uderzając Ossolińskiego z lekka po ręku. — Przywołałam pana kawalera, aby powtórzył tę historyę o babci i wnuku!...
— Było to w noc sylwestrową, u księżnej wojewodziny. Chevalier Walewski, zoczywszy damę niepospolitego wdzięku, adresuje się z sentymentem, pada jej do nóg, całuje kraj szaty... i ofiaruje, prócz siebie, całą swą fortunę, a sumituje się czekającą go schedą! Dama słucha pobłażliwie i tłumaczy się, że jest w związku z innym. Chevalier Walewski obstaje za rozwodem. Dama daje się nakłonić — lecz zjawia się niespodzianie brat chevalier Walewskiego i wyzywa na pojedynek... gdyż dama jest także i jego babką — morał: wnuk nie powinien przychodzić na świat wcześniej od swojej babki!....
Żanetka parsknęła śmiechem. Szambelanowa pobladła — chciała zapanować nad sobą — kurcz schwycił ją za gardło. Radziwiłłówna przestraszyła się.
— Maryś! Tobie coś jest!?...
— Nic — przejdzie! — wyjąkała z trudem. — Wody!...
Ossoliński skoczył do pokoju kredensowego po wodę.
Szambelanowa odzyskała panowanie nad sobą, wytłumaczywszy się zmęczeniem po forsownej podróży.
Radziwiłłówna, zamieniwszy znaczące spojrzenie z Ossolińskim, zadowoliła się tą odpowiedzią i skierowała rozmowę na Napoleona.
Ossolińskiemu oczy się zaiskrzyły.
— Widziałaś, Marysieńko księcia Bergu? — odezwała się Radziwiłłówna, nie dając przyjść do słowa imć panu Wiktorowi.
— Pokazano mi go tutaj zdaleka! ..
— A ja całą godzinę z nim rozmawiałam... trochę przesadzony... ale to podobno nic wobec cesarza!... Cesarz ma