zasługach i talentach, najżywszy miałem szacunek... ile, że ród Perigordów nauczyłem się z dawna uznawać za jeden z najstarszych śród tych, którymi Francya poszczycić się może!...
Talleyrand na ten zwrot niespodziewany aż pokraśniał. Pod świetnym mundurem napoleońskiego ministra — zagrała krew książąt udzielnych. Książę Benewentu wyciągnął szczerozłotą tabakierkę do szambelana — pan Anastazy nawzajem podał mu swoją, równie bogatą kruszcem, równie filigranami zdobioną.
— Piękna tabakierka! — zauważył Talleyrand.
— Dar najlepszego z królów! — odrzekł skromnie szambelan, a poglądając na tabakierkę księcia, dodał grzecznie: — Lecz pańska, mości książę!...
— Dar najnieszczęśliwszego z królów! — odpowiedział sentencyonalnie pan de Pèrigord i westchnął.
Szambelan westchnieniem zawtórował.
Talleyrand zamyślił się i ozwał po pauzie, wracając do przerwanej rozmowy, lecz z innej strony.
— Czasy się zmieniają, panie szambelanie, a nawet panowania!... Między nami, pośród naszego życia obozowego i ludzi chwili... znajduje się prawdziwą oazę... więc nie skąp–że nam siebie!... Tej miary męża — niejedno pewnie razi!... Lecz bądź przekonanym, że są tacy, co potrafią uszanować w tobie krew rzymskich patrycyuszów!... Jesteśmy w konstelacyi Marsa, więc lada karabin ma głos!...
Pan Anastazy, olśniony do reszty okazywanem mu zachowaniem, pozwolił sobie na kilka sarkastycznych uwag, wymieszonych do osób, które tu w Warszawie przybierają na się role przodowników, nie mając po temu praw ani z imienia, ani z zasług własnych, ani z talentów, i tem samem odstręczają od majestatu tych, co podporami byli tronu, a ciężary reprezentowania państwa przez całe pokolenia dźwigali.
Strona:Wacław Gąsiorowski - Pani Walewska 01.djvu/80
Ta strona została skorygowana.