nu zdawać na losy kuli, która nareszcie może mnie odnaleźć pośród bitwy, Francja musi mieć dynastję! Cały świat powinien wiedzieć, że po Napoleonie pierwszym przyjdzie drugi, a po drugim trzeci i dalej czwarty, że śmierć pierwszego nie zachwieje potęgą francuską, że gmach przez niego zbudowany przetrwa, zostanie!
— Sire! — szepnął niepewnie Corvisart, nie mogąc odgadnąć znaczenia tych słów.
— Józefina musi ustąpić!
— Cesarzowa! — rzekł z przerażeniem lekarz przyboczny.
— Tak! Musi ustąpić miejsca takiej, która będzie mogła wydać na świat syna!
— Lecz, przywiązanie, które żywi najjaśniejsza pani!
— Gdyby mi wolno było iść za sentymentem, wówczas szukałbym go tam, skąd wracamy!
— Więc pani Walewska miała tylko szczęście wpłynąć mimowoli na postanowienie...
— Mówisz, jakbyś mi chciał wyrzut uczynić...
— Nie śmiałbym, sire!
— Ona może najbiedniejsza.
Medyk pochylił się na koniu. Cesarz po chwili ozwał się raptownie.
— Zresztą, o tem jeszcze ani słowa nikomu!
— Rozumiem, sire!
Domek na ustroniu, z którego był wyruszył cesarz, zaległa cisza. Łopot oddalających się koni już dawno był umilkł, na ganeczku ukazała się postać niewieścia, białą szatą spowinięta. Postać zapatrzyła się w ciemną głąb ścieżyny, ginącej śród drzew, zaczem z lekkiem westchnieniem osunęła się na ławeczkę, na ganku.
Gromada świerszczyków, grających zajadle w splotach powoju, osłaniającego domek, na wszczęty przez przybyłą szelest umilkła podejrzliwie. Dopiero gdy postać na ręku się
Strona:Wacław Gąsiorowski - Pani Walewska 02.djvu/209
Ta strona została przepisana.