Strona:Wacław Gąsiorowski - Pani Walewska 02.djvu/214

Ta strona została przepisana.

góż nie mówią! To takie błahe! Nie imaginujesz sobie, moje dziecko, jaka to dla mnie przykrość lada wyraz powtarzać!
Na twarzyczce pani Walewskiej błysnął lekki kurcz ironji.
— Jeżeli to istotnie takie błahe...
Małe oczka księżnej Jabłonowskiej drgnęły bezmiarem przerażenia.
— Hm! Tego nie można powiedzieć... Owszem, przeciwnie, do pewnego stopnia, liczyć się trzeba! Bo niby to błahe! Tylko, broń Boże, nie sądź, moje dziecko! Każda chmurka na twem czole, to boleść! Dla mnie chèrie, boleść! Nie słyszysz krótkiego oddechu? Jakże go sądzisz? Uczuciowość, już świętej pamięci moja babka!... W twoim wieku tego sentymentu się nie wypośrodkuje! A on tu — dławi i zatyka!
W tem miejscu Jabłonowska usunęła się bezwładnie na ławkę w pobliżu szambelanowej i w melancholijnem omdleniu jęła rozkładać zawiłe fałdy swej papuziej sukni.
Pani Walewska nie odpowiedziała zrazu, zasłuchana w przytłumiony rozhowor, którym biła ku jasnym ścianom dworku ciemń parkowa, dopiero gdy w pobliżu szambelanowej jedwabie księżnej zaczęły niecierpliwie szeleścić, ozwała się cicho.
— A zatem proszę, mów, mościa księżno.
Na to wezwanie, Jabłonowska z całym impetem na jaki ją stać było, zaczerpnęła powietrza i zaczęła z wybuchem.
— Kiedy już chcesz tak koniecznie, kapituluję! Bo czyżbym ja tobie mogła czego odmówić! A ile mnie to kosztuje! Nie uwierzysz! Oh, mon Dieu, jak ci dobrze z tym promieniem księżyca na czole! Czy on tego wart! O, moja ty droga La Vallière! Nie dąsaj się, bo cię tak nazywają! Ach, gdybyś ty miała taką rezydencję jaką miała ta La Vallière! Powiem ci, moje dziecko, powiem wszystko, choć mi to robi krótki oddech! Więc uważasz, pan de Flahaut, najnieznośniejszy