raz i drugi, zawrócił nagle z komnatki ku antykamerze i wyjściu na ganek. Tu atoli zagrodziła mu drogę księżna.
— Znakomicie, przepysznie! — ozwała się z zachwytem ta ostatnia. — Co za eksperjencja, co za przytomność, jaka zręczność w fortelu!...
— Co — jakto?! — odmruknął Jerzmanowski.
— Ogadłam was, panie kawalerze, odrazu odgadłam! Z nią tylko tak można! Powiadam ci, wartę już zaalarmowała! Admiruję pomysł! Byleście ją zdołali ugłaskać... Choć o siebie się nie bój, ślady zatarte bezpowrotnie!
Jerzmanowski z całego tego przemówienia zrozumiał jedynie ostatni dramatyczny ruch księżnej, bo ten mu przypomniał rozpis służbowy.
— Racz darować, mościa księżno, lecz mogę jej życzyć tylko, abyś miała mniejszy kłopot z owego apetytu na sztabową bibułę, niż ja z jej stracenia!
— Widzę, że acan wątpisz, czy można mi zaufać!?
— Najzupełniej — bo mam jeszcze w „sabertaszy“ szwadronowy rachunek furażów, a tego już dalipan na zjedzenie dać nie mogę! Kłaniam uniżenie!
Jerzmanowski, nie czekając na odpowiedź księżnej, wybiegł na ganek.
Ta cierpka odprawa rzekomego wysłańca Schwarcenberga ostudziła księżnę i w oka mgnieniu zwróciła żywą jej imaginację. A jeżeli istotnie ten oficer przybywał tylko w imieniu Gorajskiego, jeżeli ten Gorajski naprawdę... — to w takim razie, czy nie należałoby postawić swego veto, a conajmniej zaznaczyć swoją przewagę.
Jabłonowska zdecydowała się i ogarnęła bardzo szybko zmianę położenia tak, że gdy pani Walewska wybiegła z głębi dworku napoły gotowa do drogi, księżna powitała ją sarkastyczną uwagą.
— Bardzo mnie „weksuje“, że się chcesz hazardować!
Strona:Wacław Gąsiorowski - Pani Walewska 02.djvu/233
Ta strona została przepisana.