— Jaśnie oświecona pani oczekuje księżnej pani w adamaszkowym salonie! — rozległ się monotonny głos lokaja.
Księżna skrzywiła się ironicznie.
— Oczekuje! Mocno obligowana! — wycedziła podnosząc się ociężale z kanapy, lecz nagle, tknięta nową myślą, ruszyła pospiesznie na drugą stronę pałacu. W drodze przez korytarze i gościnne komnaty snać taż sama myśl musiała spotęgować energję księżnej, bo przyspieszyła kroku tak, że nie weszła, lecz wbiegła prawie do salonu, w którym na krześle, pod oknem, siedziała pani Walewska z synem na ręku.
— Marie! Droga moja, kochana, najlepsza! — zaczęła przybyła ze drżeniem w głosie. — Dobijam się do ciebie od godziny!... Od godziny! Bo w tej ciężkiej chwili chciałam być przy tobie! Daj, niech cię ucałuję!.. I tego biednego chłopczynę!... Och! Jaki on dzisiaj milutki! Śmieje się! Nieszczęśliwy, ani przeczuwa, ani wie!... Ale ty się nie poddawaj! Męstwa, odwagi, przytomności, drogie dziecko, i stanowczości! Żebyś tylko mi zawierzyła! Żebyś raz zawierzyła! Można się tego było spodziewać, trzeba było!... Nie imaginujesz sobie, jak odczuwam! Lecz jestem przy tobie — ja — ja!!
— Bardzo wdzięczna jestem! — ozwała się cicho szambelanowa, która przez cały ciąg patetycznej oracji, wygłoszonej przez księżnę, z natężonem skupieniem wpatrywała się w jasną główkę syna, — chociaż nie rozumiem współczucia. Oleś już zdrów prawie zupełnie.
Księżna podniosła w górę swe wyczernione brwi.
— Jakto, więc nie słyszałaś strzałów... Czy nie słyszysz ich jeszcze!?... O, w tej chwili! Sto jeden!...
— Owszem! Zauważyłam!
— Cesarz ma następcę tronu!
Pani Walewska pochyliła się mocniej nad dzieckiem.
— Niezawodnie.
— I ty przyjmujesz tę nowinę tak obojętnie?!...
Strona:Wacław Gąsiorowski - Pani Walewska 02.djvu/286
Ta strona została przepisana.