— Wielka miłościwość! Gotowabym w nią była rano dzisiaj uwierzyć!
— Pani szambelanowo! Gdybym mógł prosić o odrobinę zimnej krwi!
— Czyż nie spostrzegasz jej, panie marszałku!
— Cesarz nie mógł tej audjencji udzielić! Nie mógł! Nadewszystko audjencja taka, nie przewidziana naprzód, nie zapowiedziana, kładłaby szczególniejszy nacisk na jej charakter, co, wobec dnia wczorajszego, wobec choroby cesarzowej Marji Ludwiki, wobec rozkwitłych uczuć rodzicielskich, — dałoby powód do plotek, do domysłów, do złośliwych uwag, bodaj w całej Europie, — niekorzystne wrażenie wywarłoby na dworze austrjackim, słowem obniżyłoby ważność chwili, którą dziś, razem z urodzinami następcy, świat cały przeżywa! Najjaśniejszy pan doprawdy musi o wiele więcej pamiętać na pozory, no, i nie wolno mu dawać wątpić o mocy stanowiska cesarzowej, dziś nietylko małżonki, ale i matki!... I to, pani szambelanowo, są istotne przyczyny... a nadto, żeby niczego nie ukryć, dodam, że posyłka pani wczorajsza wzruszyła cesarza do głębi, ale zarazem napełniła obawą... Cesarz miewa czasem doradców! Żywość pani szambelanowej pozwalała niektórym obawiać się, czy zdołasz dostroić się do audjencji! To wszystko, pani jeszcze wątpisz! Mniemasz, że mogłyby być powody inne!?...
— Nie, panie marszałku! Ufam nawet, że mówisz z głębi przekonania, że wierzysz w słuszność swych racyj!
— Doprawdy, wierzę! Powiem więcej, aby przekonać panią, jak o niej cesarz pamięta zawsze! Chwila jest ważna bardzo, wymagająca skupienia się w zaciszu domowego życia, oswojenia i siebie i miljonów poddanych z przyszłym dziedzicem... Chwila ta nie może mieć żadnego zgrzytu, rozdźwięku!... W tym celu cesarzowa Józefina wczoraj odebrała rozkaz usunięcia się, wyjazdu do Szwajcarji! Mam pewność,
Strona:Wacław Gąsiorowski - Pani Walewska 02.djvu/312
Ta strona została przepisana.