dzona, trzeba choć jakie takie furaże zarekwirować! I amunicji nie staje!
— Co oni w sztabie sobie myślą, że pięściami armaty będziemy demontować? — wybuchnął Kąsinowski.
Cedrowski roześmiał się gorzko.
— Waszmość, panie Mikołaju, źle sobie rzecz wystawiasz! Toć zapytaj najpierw, czy sztab ma sam i co ma! Około głównej kwatery tak kuso, że tego najstarsi oficerowie nie pamiętają! Korpusy zdziesiątkowane, dezercja okrutna, choroby, głód! Nam podobno cale już nie wesoło, lecz jest ci przynajmniej ziemia, od której łatwiej nam znieść niejedno, niż od tej pod Mantuą, lub pod Novi. Ba, a nie daj Boże drugiego takiego triumfu jak pod Iławą. Szczaniecki, jak wiesz, przywiózł biuletyn cesarski o zwycięstwie!... Toć pogrom straszny. Powiadają, że gdyby Benigsen dobrowolnie nie ustąpił z pola, gdyby rezerwa się nie spóźniła, cesarz byłby może już za Elbą!
— Chodziły wieści po obozie, niewiadomo skąd się brały, lecz nie dawaliśmy wiary.
— Zatrzymajcie to przy sobie! Żołnierz młody a tak zadufany w bonapartową gwiazdę, że lada słowo gotowe zważyć tę wiarę!... Boć tak zwykle bywa z wolunterzami! Źle, źle, panie Mikołaju! Armja główna ma się na nowo formować. Posiłków spodziewają się z Francji!...
— Przecież i naszych przybędzie! — wtrącił raptownie Łączyński.
— Kto wie, kto wie! — mruknął niechętnie pułkownik. — W Warszawie festynów rozmaitych nie brak, polityków choć garściami bierz — dworskich lizusów, ochotników na gwardyjskie mundury też do licha, jeno w tym słomianym ogniu, nie postrzegam poświęcenia, rąk nie widzę! Toż dwa tygodnie mija, jak nam oficerów zapowiedziano! A tu co dnia wydatek! Obadwaj Haukowie bez ducha leżą!
Strona:Wacław Gąsiorowski - Pani Walewska 02.djvu/73
Ta strona została przepisana.