nia towarzyszów broni, niewoliły go do jakiegoś uczucia wstydu wobec niedawnych zwierzchników, a teraz jemu podwładnych.
A przytem, mimo gorących słów, gorących uścisków dłoni, których mu nie szczędzono, Łączyński odgadywał coś w obejściu kolegów, co go onieśmielało, co krwawemi wypiekami paliło mu twarz, co mu zapierało oddech w piersi, co jaskrawą wstęgę legji zamieniało w jakąś wymówkę, w widoczny znak ślepego trafu, pokrzywdzenia innych.
Pułkownik cesarskiego sztabu! Toć władza, wpływy, potęga! Przed buljonami takiego pułkownika już nie niżsi rangą, ale generałowie drżą czasem, a zawsze radzi w zgodzie żyć, a przyjacielstwie! Co generałowie, buławy marszałkowskie pierwsze się kłonią do powitania, bo taki pułkownik miewa ucho cesarskie gotowe do przyjęcia w chwili dobrego humoru podszeptu; bo taki bywa stróżem cesarskiego oblicza, wie kiedy zapowiada burzę, a kiedy pogodę ma nawet dla uroszczeń; bo taki składa raporty ustne, taki na przeglądach potrafi się uśmiechnąć ironicznie, lub rzucić mimowolny okrzyk zachwytu.
Pułkownik cesarskiego sztabu! Takiego pułkownika Łączyński jak ognia się bał, taki pułkownik, gdy stanął w bitwie na czele kolumny był wyrokiem; przybycie takiego pułkownika do legji porywało bataljony na nogi, zakłócało monotonność i ciszę zimowego leża, było i okiem i uchem i ustami samego Napoleona, a conajmniej potężnego Berthièra.
Pułkownik cesarskiego sztabu! Szarża tak często wysoka, że generalski pióropusz bywa dla niej degradacją, ranga tak bliska głównej kwatery, że przed nią ustępować niekiedy muszą i Rustan, mameluk i Constant, lokaj!
Pułkownik cesarskiego sztabu! Więc uniform jak z igły nawet w bitewnym odmęcie, więc grymas na twarzy i bystre spojrzenie, lustrujące od stóp do głów każdego żołnierza,
Strona:Wacław Gąsiorowski - Pani Walewska 02.djvu/83
Ta strona została przepisana.