Strona:Wacław Gąsiorowski - Pani Walewska 02.djvu/97

Ta strona została przepisana.

robić? Amtowy pięć talarków obiecał za każdego Francuza od Napartego! I bez obiecanki samemu pożywić się można i własnej krzywdy choć trochę odebrać!
— Lecz niech wykryją, powieszą bez pardonu!
— Niech sobie! Wieszają i tak!
Łączyńskiemu ręka drgnęła. Bezwiednie prawie za pazuchę sięgnął i za ukryty pistolet ujął, lecz równocześnie przyszło mu na myśl, że na tem pustkowiu wpaść jeno może w ręce gorszych rabusiów. Zdarł więc nieco konia wtył, aby przewodnika mieć przed sobą i oka zeń nie spuszczać.
Chłop tymczasem nie zauważył alteracji pułkownika i rozgadał się na dobre.
— Kogo nie chcieć powieszą! Niby to dobrem słowem pytają, a czy nie szły regimenty, ile śtreki do Dzierżwałdu, a ile do Kuczborka, — a potem na wierzbinę! Obaczysz szpicę taką, to zbieraj nogi, bo się stryka dogadasz! Tfy! Będzie temu dwa dni, jechał ci jeden francuski jeger od Bransberku! Powiadał, że pisanie miał od naszego króla z Kłajpedy do Napartego! Francuz był, chocia i po ludzku śprechował! Ale już ci przestał! Sam chciał, żeby go prowadzić!
— Cóżeście mu uczynili?
— Nic! Hans go sobie wziął, a mnie, aby torbę oddał! Niewiele znalazłem! Tynfów pięć, po złotku rachować, i cztery dydki po trojaku, razem talara nie było! Ale co papierzysków, cała torba! Hans czytał i nic nie wyspekulował, francuskie pisanie! Tedy w Zelwałdzie myślę winkielszrejberowi pokazać, niech obaczy, może się amtowemu zda!
— Macie je ze sobą!?
Chłop uderzył się po kożuchu.
— Co nie mam mieć! A możeście wy znajomy! Bo winkelszrejber to szacher! Memu kumowi za papiery, co sam Naparty sztukował, dwa półzłotki dał, a amtowemu za pięć talarków odprzedał.