Strona:Wacław Gąsiorowski - Rok 1809 t1.djvu/10

Ta strona została przepisana.

wojną, niedość ciężarów na ekwipowanie słanego do armji bonapartowej żołnierza, ― poza tem była jeszcze niemoc.
Niemoc ta płynęła stąd, iż poczętego w Tylży państewka nazwać właściwie nie było wolno, iż, oddawszy je najlepszemu z najsłabszych monarchów we władanie, uczyniono je zależnem od każdego francuskiego pióropusza, od każdego skrzywienia się napoleońskiego rezydenta. Niemoc ta płynęła i stąd, że w tem państewku chciano mieć zbiorowisko rekruta, chciano mieć obóz ćwiczebny, gotowy do zasilania szeregów kontygens a równocześnie uczyniono wszystko, aby zapały wojskowe ludności przytłumić, okiełznać.
Ludności tego państewka wolno było ginąć w Hiszpanji, podziewać się nad Renem, walczyć w cesarskich czworobokach, lecz tej ludności nie wolno było myśleć o wzmacnianiu własnych strażnic granicznych.
Księstwo Warszawskie!
Państewko wykrojone na miarę bezkształtnego karła, pozbawione w założeniu swem węzłów historycznych z przeszłością, geograficznie mizerne, politycznie skazane odrazu na zagładę.
Temu to Księstwu Warszawskiemu, na krótkiego żywota osłodę, rzucono kilka frazesów, wspaniałomyślnych liczmanów, pozwolono mieć nadzieję.
I z tej wątłej nadziei w pokancerowane ciało skrawka Polski duch wstąpił.
I duch ten mówił: Tyś jest fundamentem. Tyś kamieniem węgielnym, na którym wielki zdobywca odbuduje Twą, w gruzy zapadłą, potęgę. Tyś jest zarzewiem przyszłości, pierwszym błyskiem jutrzenki bo jako niegdy lata na Twój pracowały zgon, taki teraz nowe lata wskrzeszać Cię powoli będą.
Warszawa rozglądała się z początku ze smutkiem po swem ubożuchnem gospodarstwie. Dręczyło ją, że ledwie o pół mili, za Pragą, stały widety austrjackich celników. Mimo to z pogodą na czole, z wiarą jutra na ustach zaprowadzała ład, a o zapewnienie politycznego bytu się troszczyła.