Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/124

Ta strona została uwierzytelniona.

w głowie! Sam, sam się dziwię i nadziwić się nie mogę! A co pan powiesz na to, że ów znany redaktor «Bzdurstw Powszednich,» co to wydawał różnym osobnikom świadectwo na uczciwość, zabrał się do handlu szuwaksem i puc-pomadą?
— Za pozwoleniem, panie Ciepełko — przerwał wyprowadzony z równowagi Hilary, — nie odmawiam wiarogodności... pańskim informacyom, lecz wolałbym już dowiedzieć się, czem mu służyć mogę... bo czas mam nader ograniczony...
— Z ochotą, złoty panie, prezesuniu — odpowiedział swobodnie pan Wiktor. — Idzie o filantropię... ja tak zawsze, panie złoty, tylko o filantropii myślę. Już taka natura. Właściwie chcę się wycofać z dobroczynności... ale pragnę jeszcze ostatnią oddać jej przysługę...
— A zatem?...
— Głupota, złoty panie, zginęła! Niema co, zginęła i już!
— Czyżby zginąć mogła! — przeczył od niechcenia prezes, patrząc złośliwie na Ciepełkę.
— Bez wątpienia zginęła! — obstawał energicznie pan Wiktor, nie podejrzewając dwuznacznika. — Otóż, panie złoty, ponieważ brak nam środków na pobudowanie schroniska dla bezdomnych sierot, w łonie naszego zarządu powstała myśl wyzyskania sytuacyi i urządzenia