Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/13

Ta strona została uwierzytelniona.

— Czego jeszcze?
— Pokornie prosiłbym, bo właśnie mój kuzyn...
— Znów akcye!
— Tak, proszę jaśnie pana — odrzekł Jan, całując rękę Hilarego, — kuzyn mój... biedny człowiek... bardzo... nie wie, co zrobić dzisiaj z «krajowemi...» Jaśnie pan będzie łaskaw!
Światowidzki, po chwilowym namyśle, rzucił niedbale:
— Trzymać, a za tydzień sprzedać! Rozumiesz?!
— Rozumiem — szeptał Jan z nizkim ukłonem, — ale... bo...
— Co więcej? — niecierpliwił się prezes.
— Bo mnie mówili, że akcye krajowych kolei są już prześrubowane i lada dzień...
— Cooo?! — syknął przez zęby potężny finansista, mierząc kamerdynera piorunującym wzrokiem. — Ty śmiesz!? Precz mi z oczu w tej chwili! Jeżeli jeszcze raz ośmielisz się zapytać... wypędzę!... A to przechodzi wszelkie pojęcie! byle kapcan, pachołek, będzie uwagi robił. Jemu mówili!!..
Kamerdyner, na widok siniejącej z gniewu twarzy pana, wyniósł się cichaczem z sypialni, nie czekając rozkazu. Światowidzki wzburzony