Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/136

Ta strona została uwierzytelniona.

wanej wyprzedaży Wagonów... zaś pan Figelberg w odpowiedzi polecił mi zakomunikować panu prezesowi, że przeprasza go, ale musi dbać o własną skórę, oraz że uchyla się od przystąpienia do wiadomego panu prezesowi porozumienia, jako do spóźnionego i chybionego pomysłu.
Hilary głowę zwiesił i zasunął się w głąb' fotela, wpijając w wyściełane poręcze nerwowo skurczone palce.
— Pan prezes miał mi wydać polecenie? — pytał Herszkowicz, nie mogąc doczekać się odezwania Światowidzkiego.
— Miałem — powtórzył głucho Hilary, — a teraz nie mam!...
— Bo... panie prezesie, trzeba coś sprzedać...
— Sprzedać?... Co pan pleciesz?... Co pan znów chcesz sprzedawać?...
— Wypłaty się zwiększają... wymówiono nam wszystkie depozyta i kapitały...
— Wymówiono!.. A co pan proponujesz?... — wykrztusił Hilary cichym głosem.
— Chyba ten... dom narożny, gdzie teraz urządzili hotel...
— Który? Ten z restauracyą wewnątrz, na Kruszcowej?...
— Tak!... Posesya duża... ze dwakroć dadzą.