Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/138

Ta strona została uwierzytelniona.

kochał. Przeciwnie, Hilary w Toli widział wcielenie swego przyszłego «ja,» życzył mu więc tak, jak samemu sobie...
Referat spoczywał na biurku nietknięty. Światowidzki zmienił plan. Z tymi... tymi «szajgecami» niema co się wdawać. Najoczywiściej, chcieli go wyprowadzić w pole. Projekt trzeba zakomunikować przedewszystkiem Weintzlowi i Lunitzerowi. To głowy! Potentaci przędzy. Mają siłę i kapitały. Byleby chcieli... Pewno chcieć będą z nim!
Hilary wpadł w apatyę. Nazbyt wiele zaufał swemu projektowi, by pierwsze niepowodzenie, objawiające się w odstępstwie Figelberga i po części Meinersohnów, mogło go nie dotknąć. Światowidzki czuł się wykolejonym ze zwykłego trybu życia. Nie chciał o niczem więcej ani słyszeć, ani mówić. Zameldowano mu przybycie jednego z głównych pełnomocników jego, Kellischa, i dano znać o zjawieniu się kilku krewnych, Wattmanów... Hilary nie przyjął ich, tłómacząc się niedyspozycyą i wyznaczając audyencyę na dzień następny. Chciał uciec od ludzi, a z drugiej strony dałby bardzo wiele, żeby mógł na kimkolwiek gniew swój, złość i rozgoryczenie wywrzeć.