Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/161

Ta strona została uwierzytelniona.

nieomal, jak trawa rośnie... Przepadlibyśmy tak samo, jak i tu przepadniemy.
— Zapewne — odrzekł cierpko Hilary, — że musielibyśmy przepaść, skoroby panom przyszła ochota do niespodziewanego odwrotu. Wyprzedaliście akcye ubezpieczeniowe, z waszej więc tylko winy nie osiągniemy większości.
— Co pan mówi! Przecież Meinersohnowie sami mogliby przeważyć szale wyborców. Mają z górą 2,000 akcyi.
— Tak... A zatem sprawa wygrana!...
— Wygrana sprawa? — wtrącił Papenkleiner, nadsłuchujący z boku rozmowy Światowidzkiego z Figelbergiem. — Panie Hilary, pan nawet nie wie, gdzie jest dziura w moście... Meinersohnowie wycofali się już z naszego kółka, oni zaczynają teraz odgrywać rolę wielkich obywateli... Bądź pan pewien, że ich głosy nam przedewszystkiem zaszkodzą. Tłómaczyłem im... oni mówią, że im chodzi o dobro stowarzyszonych. Pan to rozumie? Ładna historya!...
— Kochany panie Juliuszu, ja się niczemu nie dziwię... Przed dwoma tygodniami przecież pan Figelberg cofnął dane mi uroczyście... hejrym! Myślałem...
— Za pozwoleniem! — przerwał Papenkleiner. — Pan Stanisław mógł go cofnąć... prze-