Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/162

Ta strona została uwierzytelniona.

cież pan dawno przyjąłeś luteranizm... Zresztą, ja miszlę, że pan Figelberg terazby wszystko cofnął, nawet całą swoją filantropię... Co?... Prawda?...
Figelberg roześmiał się z przymusom, ukrywając pomieszanie, a Papenkleiner ciągnął dalej:
— Bardzo głupie czasy nastały. Dzisiaj nikomu wierzyć nie można. Taka solidna firma, jak H. Berse, zrobiła plajtę...
— Co?!.. — wykrzyknęli prawie jednocześnie Figelberg i Hilary.
— Nieprzyjemna wiadomość. Aha! Trudna rada! Plajta jest i basta. Niejeden zapłaci za Bersego.
— Panie Juliuszu — perswadował Światowidzki — to nie może być! Taka poważna firma! Przed dwoma zaledwie laty rozszerzyła swoje magazyny, pobudowała wspaniały gmach, robiła milionowe obroty.
— I cóż z tego? Czasy się zmieniły, moda w łeb wzięła i cała paryska blaga musiała zbankrutować razem z panem Bersem. Od dwóch tygodni podobno Berse ani pięciu kopiejek nie utargował.
— Przepraszam — zaczął zdławionym głosem Figelberg, — jabym musiał coś o tem wiedzieć...